Zwolnienie Jana Urbana to dymna zasłona. Prawdziwa bomba wybucha na linii Miasto – Alba

📍 Zabrze, fot. Aniela Krzywoń

Kiedy władza ma problem, sięga po klasykę: wywołuje kolejną aferę, by przykryć poprzednią. Zwolnienie Jana Urbana z funkcji trenera Górnika Zabrze to nie tylko sportowa decyzja – to polityczny teatr i zasłona dymna, mająca odciągnąć uwagę mieszkańców od znacznie poważniejszego kryzysu.

Bo w cieniu boiskowego zamieszania, toczy się sprawa, której konsekwencje mogą uderzyć w miasto milionami złotych. Firma Alba – odpowiedzialna za odbiór śmieci w Zabrzu – pozywa miasto i domaga się co najmniej 40 milionów złotych odszkodowania. Powód? Śmieciowy chaos, który – jak twierdzi spółka – został sprokurowany przez sam magistrat.

Zamieść problem pod dywan, rozpętać nowy

Miasto nie komentuje sprawy Alby. Nie tłumaczy się z potencjalnego kosztu, który może spaść na mieszkańców. Nie ma komunikatów, nie ma informacji, nie ma żadnych prób wyjaśnienia, kto zawinił i dlaczego. Jest za to nagłe i zaskakujące zwolnienie popularnego trenera, które niemal natychmiast wypełnia lokalne media i internetowe fora.

To klasyczny mechanizm: wywołać szum, skupić uwagę opinii publicznej na emocjach, sportowej dramie i rzekomej „potrzebie zmiany”. A tymczasem prawdziwa afera – ta śmieciowa – toczy się po cichu, z dala od błysku fleszy.

40 milionów – kto zapłaci?

Proces z Albą to nie jest zwykłe nieporozumienie. To konkretne roszczenia, które mogą oznaczać katastrofę finansową dla budżetu miasta. Mówimy o dziesiątkach milionów złotych, które – jeśli sąd przyzna rację spółce – będą musiały zostać wypłacone z pieniędzy zabrzan. Czy ktoś za to odpowie? Czy ktoś z ratusza straci stanowisko, jeśli okaże się, że doszło do nieprawidłowości? Oczywiście, że nie. Zamiast tego odpalana jest afera numer dwa – by ludzie zapomnieli o aferze numer jeden.

Styl zarządzania: mydlenie oczu i ucieczka od odpowiedzialności

To nie pierwszy raz, kiedy władze Zabrza stosują ten manewr. Zamiast transparentności – gra pozorów. Zamiast odwagi cywilnej – ucieczka w medialne zasłony. Gdy pojawia się problem, nikt nic nie wie, nikt nie słyszał, nikt nie ponosi winy. A gdy trzeba odciągnąć uwagę od palącego tematu – zawsze znajdzie się temat zastępczy. Tym razem padło na Jana Urbana.

Ten styl rządzenia nie tylko szkodzi lokalnej demokracji – on dewastuje zaufanie społeczne. A cena za to zaufanie – podobnie jak za śmieciowy bajzel – zawsze prędzej czy później trafi do kieszeni mieszkańców.

Dodaj komentarz

Trendy